Słońce powoli chowało
się za horyzontem, a las zaczynał pogrążać się w ciemności. Brian w milczeniu
przyglądał się złowrogim cieniom drzew.
Był
na siebie zły. Zresztą nie tylko na siebie. Zawiódł. Był za słaby i nieudolny.
Słowo ,,był” to dobre określenie. To co przeżył tej pamiętnej nocy mocno wryło
mu się w pomięć i spowodowało, że zapragnął zmiany. Chciał się dopasować do
reszty. Pragnął stać się silniejszy, wytrwalszy, skuteczniejszy. Udowodnić
wszystkim, że jest lepszy niż oni sądzą. Mógł to zrobić. Potrzebował tylko
planu i odrobiny szczęścia, którego zwykle mu brakowało. Na razie postanowił
nie rzucać się w oczy i cierpliwie czekać na okazję.
Kiedy
tak stał i zastanawiał się nad tym co ma robić do jego uszu dobiegł odgłos
kroków. Ktoś się do niego zbliżał.
― Idziesz
ze mną. Jutro w nocy powinniśmy dotrzeć do chaty strażniczek.
Brian
odwrócił się. Jego oczom ukazała się sylwetka wysokiego, umięśnionego
mężczyzny. Na imię miał Sheridan. Był to nie tylko jeden z najgroźniejszych
wilkołaków, ale także brat Torina – alfy.
Czarne
tęczówki (bardzo charakterystyczne dla ich rasy, wyjątkami byli tylko: Evan i
Brian) wpatrywały się w chłopaka z niecierpliwym wyczekiwaniem.
Sheridan z pewnością był osobą, której nie powinno się denerwować. Dlatego też
Brian szybko skiną głową na znak zgody i ruszył za mężczyzną.
― Lepiej
byłoby gdybyś teraz niczego nie schrzanił ― ostrzegł wilkołak. ― Dostałeś drugą
szansę, ale trzeciej może już nie być.
― Wiem.
***
Jasmine
siedziała w swoim pokoju razem z Elisabeth i Lilian. Cała trójka zajadała się
lodami czekoladowymi i prowadziła wesołą rozmowę. Widać było, że humor im
dopisywał. Jas w ciągu ostatnich trzech dni zaczęła coraz lepiej radzić sobie
ze swoją mocą, Lisa codziennie telefonowała do Toma i umówiła się z nim na
randkę po powrocie z ,,farmy ciotki”, a Lily zdążyła już zapomnieć o ostatniej
wizji.
― Jak
tak często wydzwaniasz do Toma to nie dziw się, że szybko pada ci bateria i
musisz biegać do domu ładować telefon ― śmiała się czarnowłosa.
― Bardzo
zabawne. Myślisz, że nie wiem jak czekasz tylko na spotkanie z Jackem? –
odgryzła się Elisabeth.
― My
jesteśmy tylko…
― No
błagam! Przyjaciółmi?! Naprawdę myślisz, że jesteśmy ślepe i głupie?
Jasmine
nie odpowiedziała. Wzruszyła tylko ramionami z małym uśmiechem malującym się na
jej twarzy.
― Podasz
mi sok? ― spytała Lily, bojąc się, że zaraz temat zejdzie na nią i Marka.
― Jasne
― powiedziała brunetka.
Wzrok
Jas skupił się na kartonie z sokiem. W rezultacie uniósł się on kilka
centymetrów w górę i poszybował w stronę blondynki. To co kiedyś Jasmine
wydawało się trudne, teraz przychodziło jej z łatwością.
― Niedługo
zapomnisz jak się używa rąk ― zaśmiała się Lily.
― Nie
zapomnę, a poza tym Ena mówiła żebym ćwiczyła przy każdej okazji. To ćwiczę.
Nagle
w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Lilian zaczęła przeszukiwać kieszenie i po
chwili wyjęła telefon komórkowy. Na wyświetlaczu widniał napis ,, Mark”.
― Zawsze
zastanawiałam się jakim cudem jest tu zasięg – odezwała się Jas.
― Wydaje
mi się…
Blondynka,
jednak nie dowiedziała się co myśli na temat zasięgu Elisabeth, bo wyszła z pokoju,
aby spokojnie porozmawiać z chłopakiem.
― Cześć Lily.
― Hej.
Czemu dzwonisz? Coś się stało?
― Czy
musiało coś się stać? Chciałem z tobą porozmawiać. Dawno się nie widzieliśmy.
― Nie
tak dawno. Kilka dni temu.
― Może i tak. Jesteś w
domu? Mogę wpaść?
― Eeee… Nie. Jestem w… Jestem
u wujka.
― Aha.
Szkoda, że się nie spotkamy. Planowałem dla ciebie małą niespodziankę.
― Niespodziankę?
― spytała Lily, niepokojąc się.
Lilian szybko przypomniała sobie o śnie, a
właściwie wizji. W niej też Mark miał dla niej niespodziankę – urządził piknik
na polanie niedaleko lasu podczas, którego zaatakował ich wilkołak. Blondynka
wzdrygnęła się na samo wspomnienie tego co widziała.
―
Lily, jesteś tam?
―
Tak, tak. Mówiłeś coś?
― Pytałem
się kiedy wracasz.
― Jeszcze
nie wiem dokładnie.
― A
tak nie dokładnie?
― Zadzwonię
― powiedziała i rozłączyła się.
Nie
mogła się z nim spotkać. Nie po tym jak zobaczyła co może się zdarzyć. Nie
powiedziała o tym nikomu. Teraz jednak nie wiedziała czy dobrze zrobiła. Może
powinna to zrobić?
***
Był środek nocy, gdy Jasmine się obudziła.
Leżała w łóżku i nagle poczuła silną potrzebę odwiedzenia toalety. Wstała i jak
najciszej podeszła do drzwi. Obejrzała się jeszcze za siebie, by zobaczyć czy
Ena śpi. Spała. Na korytarzu było ciemno. Dlatego Jas wróciła się do pokoju po
świeczkę. Samym spojrzeniem sprawiła, że zapłonęła.
Kiedy
dziewczyna miała już zejść po schodach, usłyszała dziwny hałas na dole.
Zbiegła, więc szybko. Rozejrzała się nerwowo dookoła w poszukiwaniu źródła tych
odgłosów.
Brian
zobaczył odwróconą do niego tyłem czarnowłosą dziewczynę w błękitnych
spodenkach i koszulce. Niczego się nie spodziewała. Złapanie jej było takie
proste. Zrobił krok do przodu. Wtedy to właśnie jej głowa obróciła się i ich
spojrzenia się spotkały. Stalowoniebieskie oczy chłopaka wpatrywały się w
brunetkę uważnie.
― Kim
jesteś? Co tu robisz? ― spytała Jas, chociaż znała odpowiedź na oba pytania.
― Naprawdę
nie wiesz?
Jasmine nie zdążyła odpowiedzieć, bo z przedsionka dobiegł ich łomot i czyjś
krzyk. Nagle drzwi wyleciały z zawiasów, a wraz z nimi Kelly. Do leżącej
dziewczyny podchodził wielki szaro-czarny wilk.
Jas skupiła wzrok na bestii i sprawiła, że poleciała ona do tyły uderzając o
ścianę. Wilkołaka musiało trochę zamroczyć, bo osunął się bezwładnie na
podłogę. Skorzystała z tego Kelly, która zdążyła dojść do siebie i zerwała się
na równe nogi, gotowa do dalszej walki.
Brian widząc co się dzieje, złapał czarnowłosą za rękę. Jasmine szarpnęła
mocno, ale nie mogła wyrwać się z silnego uścisku chłopaka. Zerknęła w bok w
poszukiwaniu pomocy.
Zauważyła Kelly lewitującą nad wilkołakiem i wymierzającą mu jednocześnie
mocnego kopniaka w pysk. Wilk zaskomlał, ale zaraz z głośnym powarkiwaniem
obrócił się, zmierzając w stronę dziewczyny, która wylądowała zgrabnie na
palcach kilka kroków dalej i ze złośliwym uśmiechem obserwowała zbliżającą się
bestię.
Młody wilkołak wykorzystał rozproszenie czarnowłosej, przycisną ją do
pobliskiej ściany i zakrył jej oczy. Wiedział, że to właśnie te niebieskie
tęczówki mogą stanowić dla niego zagrożenie.
― Gdzie
jest mapa? ― wycedził przez zaciśnięte zęby.
― Myślisz,
że ci powiem? ― spytała Jas.
― No
cóż… Myślę, że tak.
― To
źle myślisz.
Ktoś mógłby powiedzieć, że Jasmine jest bohaterką, bo mimo zagrożenia broni
mapy do zakazanego drzewa. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że skoro jest
strażniczką to jej obowiązek. Prawda była taka, że Jas okropnie się bała i nie
miała pojęcia, gdzie ukryta jest mapa. Dodatkowo nic nie widziała i nie mogła
użyć ani swojej mocy, ani się poruszyć.
Szczęście jednak dopisywało czarnowłosej, bo rozległ się nagle tupot stóp biegnących
po schodach. Pewnie reszta strażniczek musiała się obudzić.
***
Kiedy
Ena otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju zauważyła, że nie ma w nim
Jasmine. Wstała z łóżka i wyjrzała na korytarz. Wtedy to usłyszała głośny łomot
dobiegający z dołu. Pobiegła do sypialni z naprzeciwka. Seren i Nora już nie
spały.
― Ena?
Co to takiego? Co ty wyprawiasz? ― pytała zaspanym głosem Nora.
― To
nie ja. Ktoś jest na dole.
― Ktoś
tu się włamał? ― zapytała Seren, wstając z łóżka i nakładając na siebie długi,
biały szlafrok.
― Trzeba
obudzi resztę ― powiedziała Nora.
― Jeśli
już się nie obudziły ― odezwała się Seren.
Na korytarzu stała już Dallas. Z pokoju wyglądały też Lily i Lisa. Inne
strażniczki nie spały tej nocy w chacie.
― Na
dół ― zarządziła najstarsza z kobiet.
***
Brian
także usłyszał odgłos zbiegających po schodach ludzi. Przez chwilę zmroził go
paniczny lęk na myśl o tym co go czeka. Spodziewał się, że to może być ostatnia
noc w jego życiu. Zapragnął nawet żeby to strażniczki go zabiły. One może
zrobią to szybko i mniej boleśnie niż… Tak, czekała go śmierć, a w najgorszym
razie kara jaka spotka go, gdy wróci do… obozowiska? Miejsca, w którym mieszkał
z całą pewnością nie mógł nazwać domem, więc ,,obozowisko” wydawało mu się
najodpowiedniejszym określeniem.
Ena zaszła na dół pierwsza i zobaczyła Jasmine przyciśniętą do ściany przez
wysokiego, czarnowłosego chłopaka, który z pewnością był wilkołakiem. Poznała
to nie tyle po wzroście czy szerokich barach, ale po czarnym płaszczu.
Czerwonowłosa pomyślała, że lepiej byłoby nie rzucać w niego kulami ognia, bo
chłopak jeszcze się odsunie i przez przypadek kula trafi w Jasmine. Chwyciła,
więc stojący niedaleko mosiężny świecznik i podeszła do wilkołaka. Uniosła
,,broń” w górę i jednym, mocnym zamachem uderzyła go w głowę. Chłopak upadł na
podłogę tuż pod stopy Jasmine.
― Nic
ci nie jest?
― Nie,
wszystko w porządku ― powiedziała Jas.
Do
brunetki podbiegły Lisa i Lily, by uściskać przyjaciółkę. Rudowłosa dzięki
swojej mocy teleportowała gruby łańcuch i związała nim leżącego wilkołaka.
Drugi
z przybyłych ,,gości” stał nieruchomo, co z pewnością było zasługą Kelly i jej
zdolności do kriokinezy *.
― Co
z nimi zrobimy? - spytała Nora.
― Nie
wiem, ale ja muszę do toalety ― powiedziała Jas i pobiegła w miejsce, które już
dawno miała odwiedzić.
*
,,zamrażanie", ta umiejętność sprawia, że osoba nie może się poruszać
Końcówka mnie powaliła " Nie wiem, ale muszę do toalety". :D :D :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że coś się dzieje. ;3 Boski rozdział. :3
Czekam na następny ;333 Nie wiem czemu ,ale lubie Briana ;D
OdpowiedzUsuńA i nominowałam cię do Libsterty Award
UsuńNo zgadzam się z Nicole :D Mogła umrzeć i w ogóle, a ta tylko że muszę do toalety :D Mało nie spadłam z krzesła czytając to :D A co do wilkołaków, jestem ciekawa co wymyślą. Biedna Lili. Ta wizja ją lekko przerosła. No cóż czekam na następne rozdziały :)
OdpowiedzUsuńhttp://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/
Fajnie poczytać o takim fantastycznym, nierealnym świecie, w którym jednak każdy chciałby żyć. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się . :)
I strasznie zabawne zakończenie! :D Trzymaj tak dalej! :D
Pozdrawiam i życzę weny! :*
super rozdział ;) jestem ciekawa co wydarzy się dalej
OdpowiedzUsuńiinvictuss.blogspot.com