Jasmine patrzyła jak dwójka wilkołaków znika
wśród drzew. Miała nadzieję, że pomysł Eny się sprawdzi i wilki dadzą im
spokój.
― Wszystko w porządku? ― zapytała Katherine
podchodząc do czarnowłosej.
― Tak, tylko jestem trochę zmęczona.
― Nie dziwię się. Lepiej połóż się do
łóżka. Może uda ci się jeszcze zasnąć.
― Tak zrobię ― zgodziła
się dziewczyna.
Kiedy Jas miał już wchodzić po schodach ktoś ją
zawołał.
― Zaczekaj Ellen.
Czarnowłosa zatrzymała się słysząc swoje drugie
imię. Wciąż nie mogła się do niego przyzwyczaić. Zdziwiło ją też fakt, że to
właśnie Kelly czegoś od niej chce.
― Tak? ― spytała, odwracając się do
dziewczyny.
― Dzięki za pomoc. Całkiem nieźle sobie
poradziłaś z tym wilkołakiem.
Jasmine stała bez słowa, nie wiedząc co powiedzieć.
Kelly ją zaskoczyła. Nie spodziewała się po niej czegoś takiego. Zielonooka
chyba zdawała sobie z tego sprawę, bo nie czekając na żadną odpowiedź odwróciła
się i odeszła.
Pewnie tej nocy jeszcze długo nikt nie mógł
ponownie zasnąć. Jas sama miała z tym problemy. Przewracała się z boku na bok,
patrząc raz po raz na zegarek. Wodziła znudzonym wzrokiem po ścianach, które w
dziennym świetle były żółtej barwy. Przyglądała się cieniom i starała się nie
myśleć, że na zewnątrz są wielkie, włochate bestie z dużymi kłami, które chcą
dorwać mapę, a przy okazji zabić jakąś strażniczkę.
― Mamo, mamo! Mogę to
wziąć? ― spytała mała dziewczynka.
Wyglądała na jakieś
osiem lat. Patrzyła się na rodzicielkę dużymi, czarnymi oczami, skubiąc
falbankę czerwonej sukienki.
―Skąd to masz?
Kobieta kucnęła
naprzeciwko córki i przyjrzała się temu, co mała trzymała w rączce. Matka była
bardzo podobna do dziecka. Miała ten sam kształt nosa i czarne
włosy. Tylko jej oczy były błękitne.
― Znalazłam ―
odpowiedziała dziewczynka.
― Gdzie?
― W twojej szafce.
Był w takim ładnym, drewnianym pudełeczku. Szukałam puzzli. Widziałam jak
je chowasz u siebie w pokoju. Powiedziałaś, że będę mogła się nimi pobawić jak
zjem obiad, ale już ich nie chcę, wolę to.
― Nie powinnaś tego
brać skarbie ― powiedziała matka. ― Chodź poszukamy twoich puzzli.
― Ale ten klucz mi
się podoba ― zaprotestowała mała. ― Będę się mogła bawić z Jane w
poszukiwaczy skarbów.
― Ten klucz to nie
zabawka.
― No, ale mamo…
― Nie ma mowy ―
powiedziała stanowczo kobieta i z niepokojem obserwowała jak dziewczynka patrzy
tęsknie na zapraną niedawno rzecz.
Czarnowłosa kobieta w białej pelerynie
stała na korytarzu. Przez obszerny kaptur na głowie nie było widać jej twarzy.
Rozejrzała się dookoła. Nikogo nie było. Wyjęła skądś świeczkę i zapaliła ją.
Podeszła do schowka pod schodami, przekręcając gałkę. Nie było żadnych
problemów z otwarciem drzwi.
W środku małego
pomieszczenia na pierwszy rzut oka nie znajdowało się nic nadzwyczajnego. Stały
tam dwie miotły, wiadro i kilka słoików, a na podłodze leżał jakiś stary,
zwinięty dywan.
Kobieta pochyliła się
właśnie nad tą ostatnią rzeczą i przesunęła ją. Okazało się, że pod dywanem
jest ukryta klapa. Czarnowłosa zdjęła z szyi wisiorek w kształcie jabłka i
przyłożyła go do odpowiedniego otworu, a później podniosła klapę. W środku były
małe schodki. Zeszła nimi w dół i znalazła się w wąskim korytarzyku.
Odgłos kolejnego kroku
roznosił się echem, a mrok rozpraszał tylko płomień palącej się świeczki.
Kobieta niespokojnie oglądała się za siebie, pewnie chcąc sprawdzić, czy nikt
jej nie usłyszał. Za którymś razem z jej głowy zsunął się kaptur, a blask ognia
rozświetlił twarz. Blada cera kontrastowała z ciemnymi włosami, a jej czarne
jak węgiel oczy wodziły niespokojnie, próbując wypatrzeć w ciemności
jakiekolwiek zagrożenie.
Jasmine natychmiast się obudziła. Widziała już
tę kobietę. Kiedyś jej się przyśniła. To była jej mama albo ciotka. Na pewno
któraś z nich. Były tak podobne, że dziewczyna nie potrafiła stwierdzić, którą
zobaczyła we śnie.
Jas podniosła się z łóżka. Za oknem świeciło
słońce, a Eny nie było w pokoju. Wzrok czarnowłosej spoczął na zegarku.
Dochodziła 10.00. Trochę ją to zdziwiło. Zwykle o tej porze była na nogach.
Jednak widocznie po nocnych zdarzeniach jej ciało potrzebowało porządnie
wypocząć.
Leżała w łóżku jeszcze przez chwilę, a przed
oczami wciąż miała obraz
kobiety ze snu.
Co to mogło oznaczać?
Czemu ona jej się przyśniła? Czy w ogóle istnieje, to tajne przejście w schowku
pod schodami?
Brak odpowiedzi był męczący i właśnie dlatego
Jas musiała
koniecznie z kimś o tym porozmawiać. Chwyciła białą szatę i udała się do łazienki.
Poranna toaleta nie trwała długo i po chwili Jas
kroczyła korytarzem w poszukiwaniu Dallas bądź Ginevry. Znalazła tą pierwszą.
Była w bibliotece i przeglądała opasły tom w brązowej okładce.
Czarnowłosa przechodziła między wielkimi
regałami po brzegi zastawionymi różnego rodzaju książkami. Część z nich była
zakurzona i Jas musiała powstrzymać się przed kichnięciem. Z tego co zauważyła
niektóre księgi były bardzo stare i napisane jakimś innym, dziwnym językiem.
― Dallas?
Kiedy tylko kobieta usłyszała, że ktoś ją woła
zamknęła książkę i podniosła wzrok.
― Ach… To ty Ellen.
― Tak, to ja. Chciałam porozmawiać. Chyba,
że przeszkadzam to… ― przerwała niepewna, czy powinna zawracać głowę
jednej z najstarszych strażniczek i opowiadać jej o swoich snach.
― Oczywiście, że nie przeszkadzasz ―
powiedziała, uśmiechając się dobrodusznie. – O czym chcesz ze mną porozmawiać?
― Bo ja… ―zaczęła Jas i nagle pomyślała, że się
wygłupi mówiąc o tym, co się jej przyśniło.
― No dalej ― zachęciła Dallas.
― Zobaczyłam mamę albo ciocię ― powiedziała
i widząc, że kobieta nie do końca rozumie dodała – we śnie.
― Co dokładnie widziałaś? ― spytała Dallas, a
Jasmine odetchnęła z ulgą, że jej nie wyśmiano.
― Na początku przyśniła mi się mała
dziewczynka, która znalazła złoty klucz, a później widziałam młodą kobietę w
stroju strażniczki. Szła jakimś ciemnym korytarzem. Chyba czegoś szukała.
Wyglądała jak moja mama, a może była to jej siostra?
― A jak wyglądała dziewczynka? ― padło pytanie,
a czarnowłosa zdziwiła się, że Dallas to interesuje. – Mogła to być ta sama
osoba?
― To… ― zawahała się Jasmine. ― Wydaje mi się,
że tak. Obie były blade i miały czarne włosy, i oczy. To całkiem możliwe.
― Miałaś już wcześniej takie sny, które wydawały
się być przeszłością?
― Właściwie to dopiero drugi raz śni mi się
coś takiego. Te sny są takie rzeczywiste. Naprawdę czasami myślę, że to się
kiedyś zdarzyło.
― Co ci się jeszcze śniło?
― Moje narodziny.
― Myślę, że to nie są zwykłe sny ―
powiedziała Dallas po chwili zastanowienia. – Możesz widzieć przeszłość.
― Ale jak… Przecież…
― Tak jak Lily widzi przyszłość. To wasz dar.
― Czyli to, co zobaczyłam we śnie zdarzyło się
naprawdę?
― Bardzo możliwe ― zgodziła się kobieta.
Jasmine pokiwała tylko głową i automatycznie
skierowała się do wyjścia. Dallas patrzyła jak odchodzi. To była już trzecia,
niezwykła umiejętność jaką zyskała dziewczyna, a możliwe, że nie ostatnia.
To musi być ona.
Przepowiednia musi jej dotyczyć ― pomyślała strażniczka.
Czarnowłosa wróciła do pokoju zamyślona. Usiadła
na łóżku i tępo wpatrywała się w ścianę. Myślała, że jeśli komuś powie o swoich
snach to uzyska odpowiedź na dręczące ją pytania. Jednak w głowie miała jeszcze
większy zamęt niż poprzednio. Z tego stanu wyrwał ją dźwięk dzwoniącego
telefonu.
― Cześć tato ― powiedziała po naciśnięciu
zielonego klawisza.
― Nie odzywasz się do mnie. Już myślałem,
że coś ci się stało ― usłyszała zatroskany głos ojca.
― Nie, nie. Wszystko w porządku.
― To dlaczego nie dzwonisz?
― Mam słaby zasięg ― skłamała.
― Rozumiem. Co u ciebie córciu? Dobrze się
bawisz?
― Jasne. Ciocia Lisy jest bardzo miła.
― A gdzie entuzjazm? ― William nie dał się
nabrać, coś musiało być nie tak.
― Znikł.
― To dlatego, że zadzwoniłem? ― zażartował.
― Skąd. To dlatego, że za tobą tęsknie.
― Kłamczucha ― zaśmiał się ojciec, ale
zrobiło mu się ciepło na sercu na myśl, że jego córka za nim tęskni.
― Opowiem ci wszystko jak wrócę ― zapewniła Jas.
― I nie martw się, że nie dzwonię czy nie odbieram, bo tu naprawdę złapanie
zasięgu graniczy z cudem.
― No niech ci będzie. Trzymaj się i zadzwoń jak
złapiesz ten zasięg.
― Dobrze. Pa tato.
Jasmine po rozmowie z ojcem poczuła się jeszcze
gorzej. Nie lubiła go okłamywać, ale nie miała wyjścia. Jej tata nie wiedział
nic o istnieniu strażniczek i nie mógł się dowiedzieć. Przynajmniej na razie.
Lovelovelovelovelove.. :D :3
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej się robi. Masz wspaniałe pomysły. ^^
Boski rozdzialik. ;*
Bardzo fajny ;3 3 dar ? Noo... Nieźle ;D Czekam na nn
OdpowiedzUsuńMrs.Secret (nie chcę mi się logować XD)
O . Zalogowało mnie ;O
UsuńRozdział niesamowity! Czekam na więcej. Kim w końcu jest Jasmine?
OdpowiedzUsuńHmmm... mam nadzieję, że poinf. mnie o nn notce :)
Ja chce nastęony ! Niebęde się powtarzać, że rozdział wspaniały tak jak inni czytelnicy, mysle, że sama o tym wiesz :P
OdpowiedzUsuńPoptostu Cudooo ! Ciekawa jestem tego daru :)
Pozdrawiam ;p
Fajnie, że widzi przeszłość, ale co to jej da. A co do tego snu to nie wiem czy dobrze zrozumiałam; czyli w 1 części snu jest matka i córka. Matka to jakaś nieznajoma, a córka to mama Jasmine albo ciotka, tak? A w 2 części była mama Jasmine czy tamta nieznajoma? No a jej tato (w realu) to on nic nie wie, przecież jego żona była strażniczką przez całe życie? Zapewne mówiła, że ma delegacje, a tymczasem...haha ;D
OdpowiedzUsuńKrótki ten rozdział. Mam nadzieję, że następny pojawi się szybko, bo czuję niedosyt. Oczywiście nie musisz się spieszyć.
Pozdrawiam ciepło :)
Evelyn
Widzenie przeszłości przyda się Jasmine i wyjaśni jej kilka spraw które miały miejsce kilka lub kilkanaście lat temu. Co do snów to w pierwszej części masz rację. Mama dziewczynki to babcia Jasmine, a córka jest matką lub ciocią Jas. W drugiej części pojawiła się albo mama Jasmine, albo jej ciocia ( to są siostry bliźniaczki stąd Jasmine nie potrafiła powiedzieć, która z nich jej się przyśniła). Jeśli chodzi o nowy rozdział to postaram się go dodać w weekend.
OdpowiedzUsuńŚwietne, bardzo się wciągnęłam i nie mogłam sie oderwać od czytania :D Z nieciepliwością czekam na następne rozdziały :D
OdpowiedzUsuńCiesze się, że widzi przyszłość ♥ Z pewnością przyda jej się nie raz...
OdpowiedzUsuńBoże, ale się wciągnęłam.
Czekam na dalszą część ; 33
Zapraszam na blog z opowiadaniem ♥
http://swagstory.blogspot.com/
Nie przyszłość, ale przeszłość :)
Usuń