Elisabeth siedziała na parapecie z podkurczonymi
nogami i w milczeniu patrzyła na zielone korony drzew. W chacie przebywała
tylko ciałem, bo duchem była przy Tomie. Ciągle zadawała sobie pytanie: Jak on
się czuje? Odkąd go widziała minęło
kilkanaście godzin, ale mimo to ona zaczynała już tęsknić. Martwiła się o niego,
chociaż z tego co wiedziała jego stan powoli ulegał poprawie. Nie była pewna
też, czy chłopak usłyszał to co mu powiedziała i czy ją poznał. Do pokoju ktoś
wszedł, ale rudowłosa nawet nie drgnęła.
― Lis?
Elisabeth poznała ten głos. Należał on do Lily.
Słyszała jak blondynka podchodzi do niej, ale nawet na nią nie spojrzała.
Lilian oparła się plecami o ścianę, a prawą rękę położyła na parapecie.
― Jak się czuje Tom?
To pytanie sprawiło, że Lisa poruszyła się
niespokojnie. Zaniepokoiła się, że Lily wie o jej wyprawie do szpitala.
Postanowiła, jednak udawać, że nie ma pojęcia, o co chodzi przyjaciółce.
― A niby skąd mam wiedzieć jak on się czuje? Przecież
nie pozwoliłaś mi się z nim zobaczyć, bo to niebezpieczne ― odezwała się
Elisabeth opryskliwie.
― A mimo to się z nim spotkałaś.
― Co? ― Rudowłosa z udawanym zdziwieniem powoli
odwróciła twarz w stronę Lily.
― Naprawdę myślisz, że jestem taka głupia, czy
zapomniałaś o moim darze? ― zapytała blondynka, patrząc w zielone oczy
Elisabeth.
― Miałaś jakąś wizję, tak? ― Chciała się upewnić
Lisa.
Kiedy tylko Lilian przytaknęła, rudowłosa
opuściła nogi na podłogę, dłonie zacisnęła na brzegu parapetu, a wzrok
przeniosła na drzwi. Niechciała patrzeć w oczy Lily. Czuła się głupio, że nie
wzięła pod uwagę jej daru. Jednak, wtedy w jej głowie pojawiło się pytanie.
― Skoro wiedziałaś, że do niego pójdę, to
dlaczego mnie nie powstrzymałaś?
― Widziałam, że się nie zdradzisz, a poza tym
jesteś przeraźliwie uparta, więc i tak byś tam poszła. To co tam u twojego
kochanego Toma?
Rudowłosa ponownie spojrzała na przyjaciółkę,
która sprawiała wrażenie bardzo z czegoś zadowolonej. Lis miała dziwne
przeczucie, że wie ona o jej wyznaniu w szpitalu.
Boże, jak
ja tam musiałam się wygłupić. Praktycznie wyjąkałam mu, że go kocham, a on
pewnie i tak tego nie usłyszał. Jestem żałosna i do tego, to wszystko widziała Lily
― pomyślała
Elisabeth. ― To pewnie, dlatego tak się
teraz uśmiecha. Ona to widziała. I jeszcze pocałunek…
― Wydaje mi się ― zaczęła powoli Lisa ― że
widziałaś wystarczająco dużo, by stwierdzić co u niego.
Blondynka zaśmiała się cicho, co tylko
utwierdziło Elisabeth w przekonaniu, że miała racje odnośnie swoich obaw.
Przyjaciółka widziała w wizji co się stało w szpitalu.
Lilian patrzyła z uśmiechem na zaczerwienione policzki
Lis. Zbyt duża wiedza Lily o jej wczorajszej wycieczce, wprawiała ją w
zakłopotanie. Blondynka oparła się na prawej ręce, pochylając w stronę
Elisabeth i szepcząc jej cicho:
― Nie musisz się tak zamartwiać. Z Tomem
wszystko będzie w porządku. Wszystko się dobrze ułoży.
Kiedy tylko to powiedziała odsunęła się od
rudowłosej i zaczęła zmierzać w kierunku drzwi.
― Lily! ― zawołała Lisa, schodząc z parapetu.
Dziewczyna odwróciła się słysząc swoje imię i
czekała na dalsze słowa przyjaciółki.
― Miałaś jeszcze jakąś wizję?
― Wszystko będzie dobrze ― powiedziała Lilian i
wyszła szybko z pokoju.
Schodząc po schodach blondynka zauważyła
Jasmine, która widząc ją zatrzymała się z lekko podniesioną białą suknią i
dłonią na poręczy.
― Musimy porozmawiać ― odezwała się czarnowłosa.
― Chodźmy do mojego pokoju. Dziś rano Ena pojechała do domu, więc będziemy
mogły spokojnie pogadać.
Lily skinęła głową i obie dziewczyny udały się
do wcześniej wspomnianego pokoju.
Kiedy tylko blondynka usiadła na łóżku Jas, jej
przyjaciółka stanęła przed nią z poważną miną. To nie wróżyło nic dobrego.
― Widziałaś coś? Miałaś jakąś wizję dotyczącą… ―
specjalnie nie dokończyła, wiedząc, że Lily domyśli się, o co chodzi.
― Tak, ale nic wspólnego z… tą kobietą.
Widziałam ciebie. Byłaś w jakimś ciemnym pomieszczeniu, oświetlonym tylko
świecami. Widziałam stół z dwoma szkatułkami i dwiema księgami. Stałaś przy tym
stole i coś chyba pisałaś, ale nie jestem pewna. Nie mam pojęcia, co to było za
pomieszczenie. Nie wiem jak tam się znalazłaś i co dokładnie robiłaś. Nie wiem,
po co się tam udałaś i to mnie martwi.
Jasmine obserwowała jak Lilian wstaje z łóżka i
nerwowo przechadza się po pokoju. Jas wiedziała, co to było za pomieszczenie i
wiedziała co tam robiła, a raczej będzie robić. Jednak nie zamierzała na razie
powiedzieć o tym przyjaciółce. Wyjawi jak dostać się do tego miejsca, gdy
przyjdzie na to czas.
― Uspokój się Lily. Nic złego ze mną się tam nie
działo, więc pewnie nie ma się czym martwić.
― Kiedy masz zamiar ruszyć w drogę?
― Jeszcze dokładnie nie wiem ― skłamała
czarnowłosa.
― Taa jasne. Dowiem się, jak cię już tu nie
będzie.
Jasmine zaśmiała się tylko. Lily bardzo rzadko
się myliła.
― Pamiętaj tylko…
― Tak, wiem. Będę cię kryła jak najdłużej się
da, ale jeśli coś ci się stanie, to przysięgam, że cię zabiję. To takie
niebezpieczne, a ty lekkomyślnie…
― Już o tym rozmawiałyśmy i dobrze wiesz, że
mnie nie powstrzymasz, Lily.
― A powinnam. Jestem, jednak twoją głupią
przyjaciółką i pomagam ci w tym szaleństwie.
― Dzięki ― powiedziała Jas, przytulając
blondynkę. ― Dzięki za wszystko. Dobrze mieć taką przyjaciółkę.
― Podziękujesz mi jak to się dobrze skończy i
nie zginiesz ― wyszeptała Lilian, odwzajemniając uścisk.
― Dobra, ja lecę. Muszę jeszcze coś załatwić ―
odezwała się Jasmine i zanim Lily zdążyła coś powiedzieć już jej nie było.
Czarnowłosa uważając, by nikt jej nie zobaczył
weszła do schowka pod schodami. Zapaliła wzrokiem trzy świeczki, znajdujące się
w świeczniku, który postawiła na podłodze i odsunęła dywan. Następnie zdjęła z
szyi medalion, umieściła go w odpowiednim otworze, podniosła klapę i spojrzała
w dół. Nie zastanawiając się zbyt wiele szybko zeszła po schodach i znalazła
się w wąskim korytarzu. Mrok rozświetlał tylko blask świec. Po niedługiej
wędrówce stanęła przed dużymi, dębowymi drzwiami, które natychmiast otworzyła.
Pomimo panującego w pomieszczeniu chłodu i
odrzucającego zapachu stęchlizny dziewczyna weszła do środka. Udała się prosto
do stołu, stawiając na nim świecznik. Szybkim ruchem podniosła wieko jednej ze
szkatuł i wyciągnęła pożółkłą mapę. Rozłożyła ją delikatnie na blacie. Spod
płaszcza wyjęła ukrytą kartkę i ołówek. Przez dłuższą chwilę przyglądała się
mapie, a później zaczęła ją odwzorowywać na przyniesionym kawałku papieru.
Jasmine nie miała pojęcia, ile czasu pracowała.
Nigdy nie uważała, by miała jakiś wielki talent plastyczny, ale gdy skończyła
stwierdziła, że przerysowana mapa wygląda całkiem dobrze. Może nie była to
idealna kopia, ale musiała wystarczyć.
Jas złożyła oryginał i umieściła go w szkatule. Narysowaną
mapę, natomiast schowała w kieszonce bocznej plecaka, który zdążyła ukryć tu
już wcześniej. Znajdowały się w nim także namiot, dwa koce, ubrania, rondelek,
nóż i jedzenie w puszkach, torebkach i paczkach. Teraz była już całkowicie
gotowa do drogi. Należało tylko krótko wyjaśnić Lily co powinna jeszcze zrobić
w niedalekiej przyszłości. Bez jej pomocy plan Jasmine się nie uda.
Czarnowłosa chwyciła świecznik i ruszyła w
stronę wyjścia. Rozmyślała o tym jak powinna powiedzieć swojej przyjaciółce, że
ta ma dać prawdziwą mapę wilkołakom, gdy przyjdą one do chaty.
Na KDO pojawiła sie ocena Twojego bloga, zapraszam do zapoznania się z nią.
OdpowiedzUsuńWitam :) Twój blog został nominowany do Liebster Blog Award przez mojego bloga:
OdpowiedzUsuńwhoa-nails.blogspot.com
Więcej informacji znajduje się na moim blogu ;)
Nie czytałam przedtem opowiadań typu fantasy ale to mnie bardzo zaciekawiło. Fajnie byłoby mieć takie wizje przyszłościowe :D Nie wiem tylko o co chodzi z tymi wilkołakami bo nie czytałam tego opowiadania od początku, ale może nadrobię zaległości i się dowiem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
nominowałam Cię do The Versatile Blogger !! więcej szczegółów jest na stronie http://w-nieswiadomosci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń