Intensywnie niebieskie tęczówki z uwagą
ilustrowały własne odbicie. Młoda dziewczyna, która właśnie stała przed
lustrem, krytycznym wzrokiem przyglądała się swojej fryzurze. W końcu z
westchnieniem stwierdziła, że nic więcej nie zrobi i zeszła do kuchni.
Tam zajęła się przygotowywaniem śniadania. Wkrótce po pomieszczeniu
rozniósł się przyjemny zapach kawy i smażonej jajecznicy.
― Tato! ― zawołała. ― Śniadanie gotowe!
Chodź, bo wystygnie!
― Już idę Jas!
Po chwili słychać było kroki i do kuchni wszedł
wysoki mężczyzna. Uśmiech rozświetlił jego twarz, a w kącikach orzechowych oczu
pojawiły się drobne zmarszczki.
― Jesteś najlepszą córką na świecie ―
odezwał się.
― Tak i nigdy o tym nie zapominaj. Kawy?
― Poproszę.
Po śniadaniu ojciec Jasmine - William
Mystery pojechał do pracy, a dziewczyna do szkoły. Gdy tylko dotarła na
miejsce, zobaczyła swoje dwie najlepsze przyjaciółki: Elizabeth Red i Meggan
Philips.
Pierwsza była to rudowłosa dziewczyna o
zielonych oczach. Dziewczyna bardzo energiczna, żywiołowa z rozbrajającym
uśmiechem, dla niej nie istniały przeszkody do niepokonania. Druga to granatowo
oka nastolatka. Ma brązowe, kręcone włosy i miłe usposobienie. Zawsze jest
pomocna, przyjacielska i uwielbia czytać książki. Obie dziewczyny podbiegły do
Jasmine z uśmiechem na ustach.
― Cześć Jas.
― Hej Lis, Meg. Co u was?
― Dzwonił do mnie Tom ― powiedziała
Elizabeth.
― Naprawdę? ― ucieszyła się Jas, jednak po
chwili spoważniała. Lisa spojrzała na nią z niezdecydowaniem.
― No, nie wiem… ― wahała się.
― Przecież ci się podoba ― stwierdziła
zbita z tropu Jasmine.
Elizabeth tylko wzruszyła ramionami.
― O co chodzi Lis? Co się stało? ―
dopytywała się Meggan.
― Nic. Wolałabym o tym nie mówić ―
odpowiedziała rudowłosa.
― W porządku ― zgodziła się Meg.
― Idziesz na historię Jas? ― spytała
Elizabeth, próbując zmienić temat.
― Tak, tak ― przytaknęła.
― To do zobaczenia później. Ja lecę na
biologię ― powiedziała Meggan.
Po historii Jasmine miała jeszcze angielski i
trygonometrię, a gdy tylko skończyła się trzecia lekcja Jas skierowała się w
stronę stołówki szkolnej.
― Jasmine! ― usłyszała dziewczyna, obróciła
się i zobaczyła jasnowłosego chłopaka. To był Tom.
― Cześć ― przywitała się Jas.
― Hej. Słuchaj, czy Lisa mówiła ci, że…
― Tak ― przytaknęła, domyślając się co chce
powiedzieć jej rozmówca.
― Nie wiesz może… mówiła ci dlaczego…
― Przykro mi, ale nie wiem. ― Jasmine znów
wiedziała, o co chce zapytać Tom.
Miała świetną intuicję, ale nawet bez niej wiele
rzeczy było jasnych. Tomowi, po prostu podobała się Elizabeth.
― Och… No tak. Dzięki Jas ― powiedział
spoglądając dziewczynie prosto w oczy.
― Spróbuje z nią pogadać, ale…
― Rozumiem. Po prostu nie mam u niej szans ―
stwierdził Tom, uśmiechając się smutno.
― Może zmieni zdanie.
― Jasne ― powiedział, ale było widać, że
wcale w to nie wierzy.
― Cześć Jasmine.
― Cześć ― odpowiedziała dziewczyna i
patrzyła jak Tom odchodzi.
W stołówce przy stoliku tradycyjnie siedziała
cała paczka Jasmine. Byli tam Elizabeth, Meggan, jej brat bliźniak Mark oraz
jego była dziewczyna Lilian, z którą mimo zerwania jest w dobrych kontaktach.
Siedzieli tam też kumple Marka: Jack i Nathan. Wszyscy rozmawiali, jedli i
śmiali się. Jas dołączyła do nich i usiadła między Lily a Jackiem.
Chłopak uśmiechnął się do Jasmine, a ona
odpowiedziała mu tym samym. Było jasne, że ten ciemnowłosy chłopak o zielonych
tęczówkach nie jest jej obojętny. To tylko przyjaciel ― zwykła mówić,
gdy Lisa ją o to pytała. Zarówno Lily jak i Meg nie miały tak dociekliwego
charakteru, jak rudowłosa dziewczyna.
― W sobotę są twoje urodziny ― zaczęła
Lisa. ― Co planujesz?
― Nic specjalnego ― wzruszyła ramionami Jas.
Ostatni pokłóciła się z ojcem, który w dniu jej
osiemnastych urodzin będzie kilkaset kilometrów od niej.
William Mystery bardzo kochał swoją jedynaczkę,
ale był zapracowanym człowiekiem. Chciał, aby jego córce niczego nie brakowało.
Starał radzić sobie z jej wychowaniem, zwłaszcza że Jasmine nie miała matki.
Spędzał z córką każdą wolną chwilę i zostawienie jej w dniu urodzin wcale nie
było dla niego łatwe. Gdyby tylko nie musiał podpisać bardzo ważnego kontraktu…
― Słuchasz mnie Jasmine? ― denerwowała się
Elizabeth.
― Tak, tak.
― To odpowiedz.
― Ale na co?
― Jednak nie słuchałaś! ― oskarżyła ją
Lisa.
― No dobra. Nie słuchałam. Możesz powtórzyć
pytanie?
― Proszę bardzo. Pytałam, czy chciałabyś przyjść
do mnie w sobotę.
― A co? Planujesz urządzić mi przyjęcie
urodzinowe? ― spytała zaskoczona Jas.
― Może? ― uśmiechnęła się Lisa.
― Ale…
― Nie ma żadnego ,,ale’’. Są twoje urodziny, a
skoro ty nic nie planujesz… ― wtrąciła się Meggan.
― Powinnaś się zabawić ― dodał Mark.
― To twoja osiemnastka ― dorzuciła Lily.
― Nie możesz siedzieć w domu ― zgodził się
z resztą Nathan.
― Będzie fajnie ― powiedział Jack, serwując
niezdecydowanej Jasmine przepiękny uśmiech.
― To nic wielkiego ― uspokajała Elizabeth. ―
Tylko nasz paczka. Moja mama upiecze tort. Posiedzimy, pobawimy się i uczcimy
twoje urodziny.
― Osiemnaście lat kończy się tylko raz ―
powiedziała Lily.
― Tak, ty już swoje skończyłaś ― mruknęła Jas.
― W sobotę dołączysz do mnie i do Lily ―
zaśmiała się Lisa.
Lilian posłała rudowłosej ostrzegawcze
spojrzenie, ale Jasmine była zbyt zajęta myśleniem o swoim przyjęciu, by to
zauważyć.
Witam :) Bardzo ciekawie się zaczyna ;) Mimo,że jesteś już w dalszych rozdziałach , alepostanowiłam czytać od początku. Natrafiłam na bloga zupełnie przypadkowo i nie żałuje ;>
OdpowiedzUsuńJeśli jesteś zainteresowana zapraszam również do mnie:
http://thelastofthetears.blogspot.com/
Obserwujemy ;> ?
Coś mi już świta co będzie dalej sugerując się tytułem :)
OdpowiedzUsuńRozbudzasz wyobraźnie co się dla mnie liczy.
Cóż czytam dalej :)
____________________________________
aleksji.blog.pl -blog z opowiadaniami fantasy/romantic
serce-smierci.blogspot.com - blog z tylko jednym opowiadaniem z w/w bloga:)
Zapraszam i proszę o komentarz :)
Bardzo ciekawie piszesz, jestem pod ogromnym wrażeniem.Widać że coś sie dzieje. Jak znajdę chwilkę czasu przeczytam kolejne rozdziały. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię do mnie: www.zielarka-milosci.bloog.pl
Pozdrawiam cieplutko! =)