To wydarzyło się w czerwcową noc. Księżyc był w
nowiu, a gwiazdy iskrzyły na niebie. Wtedy nikt nie przeczuwał, że rankiem
świat będzie inny niż wcześniej.
Na polanie wśród zielonych drzew stała chatka.
Otaczała ją ciemność. Tylko z okna padało jasne światło. W środku było widać
kilka osób dziwnie ubranych, noszących białe peleryny z kapturem. Było słychać
głosy, ciche i synchronizowane. Powtarzały coś ciągle jakby chcąc rzucić
zaklęcie. Niezrozumiałe słowa w dziwnym języku. Nagle zdarzyło się wiele rzeczy
na raz.
Ktoś mógłby nazwać to przypadkiem. Ja
nazwałabym, to magią. Wskazówki zegara zaczęły wybijać 12.00, a krzyk dziecka
przeszył powietrze, tak jak błyskawica nocne niebo, chociaż nic nie zapowiadało
burzy.
Fajne, czytam zaraz resztę, tylko muszę się szybko ubrać :)
OdpowiedzUsuń____________________________________
aleksji.blog.pl -blog z opowiadaniami fantasy/romantic
serce-smierci.blogspot.com - blog z tylko jednym opowiadaniem z w/w bloga:)
Zapraszam :)