sobota, 30 marca 2013

15. Przesłuchanie



Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim szczęścia, uśmiechu i czasu spędzonego z rodziną. Niech w Lany Poniedziałek wiosna się do was uśmiechnie i zamiast latających kulek śniegu latają wiadra z wodą.






Brian zamrugał oczami. Oślepiało go jasne światło i czuł pulsujący ból w okolicach potylicy. Co do cholery… Właśnie zobaczył, że stoi przed nim jeden, dwa, trzy… jedenaście kobiet. Niektóre z nich ubrane były w długie, białe suknie, a inne w krótkie koszulki albo bluzki i szorty. Blondynki, brunetki, ruda. 
Umarł i… Czyżby znalazł się w raju i widzi anioły?
― No proszę, proszę. Obudził się nasz śpiący królewicz.
            Głowa chłopaka obróciła się lekko w prawo. Właścicielka głosu nie miała nic z anioła. Brian określiły ją raczej jako diablicę. Czarne, dresowe spodnie, czarny T-shirt i równie czarne jak cały strój włosy. Całość dopełniała blada cera i zimne, ciemnozielone oczy. Już ją kiedyś widział.
― Kim jesteście? ― zapytał.
― Naprawdę mocno walnęłaś go w głowę ― powiedziała Kelly do Eny.
Właśnie, wtedy Brian przypomniał sobie, gdzie jest, co się stało i kim są te kobiety. Zerknął dyskretnie w lewo. Sheridan siedział na podłodze, związany grubym łańcuchem i w ogóle się nie ruszał.
No to się wpakowaliśmy – pomyślał.
― Nie masz pojęcia kim jesteśmy? ― zapytała Katherine, zbliżając się do chłopaka.
Powiedzieć im, że już sobie przypomniał? A może udawać, że nic nie pamięta? Tylko czy Sheridan niczego nie wygadał. Raczej nie. Na pewno one nic nie wiedzą.
― Nie… nie wiem. Gdzie ja jestem?
Strażniczki spojrzały po sobie. Część z nich była albo zakłopotana takim obrotem sprawy, albo podejrzliwa w stosunku do młodego wilkołaka.
― Kłamiesz! ― krzyknęła Kelly, przyklękając przy nim, by spojrzeć mu prosto w oczy.
― Nie ja… ja naprawdę.
Brian siedział jak sparaliżowany. W ciemnozielonych oczach dziewczyny kryła się złość, a w jego głowie kłębiło się tysiąc myśli: Co one mu zrobią? Czy mu uwierzą? Co się stanie gdy wróci do obozu? Jaka kara będzie go tam czekać? 
― Powiedz prawdę ― rozkazała Kelly. ― Wiesz kim jesteśmy?
Brunet poczuł się dziwnie. Widział tylko ciemną zieleń tęczówek. Tylko to. Coś w jego głowie mówiło: Powiedz. Powiedz prawdę. Musisz powiedzieć prawdę. Mów.
― Wiem kim jesteście ― rzekł powoli i wyraźnie.
Jasmine, która patrzyła na tę scenę nie mogła uwierzyć jak łatwo Kelly wyciąga od wilkołaka odpowiedź na zadane pytanie. To było niezwykle, ale też przerażające.
Wyraz twarzy chłopaka był pusty. Spokój, a raczej zero emocji i uczuć. Nic.
Kiedy Kelly oderwała wzrok od oczu wilkołaka, ten zamrugał i potrząsną głową. Widać było, że jest trochę zdezorientowany.
― Teraz skoro już ustaliliśmy, że wszystko pamiętasz to może powiesz mi jak tu weszliście?
― Zamknij się dzieciaku i nic im nie mów! ― krzyknął Sheridan, szarpiąc łańcuchy.
Nikt wcześniej nie zauważył, że wilkołak znów może się ruszać i mówić.
― To ty się zamknij ― powiedziała Kelly, kierując na niego swoje spojrzenie.
Mężczyzna od razu przestał się wyrywać i wrzeszczeć. W chacie zapanowała cisza.
― Jak się tu dostaliście? ― zapytała Dallas, podchodząc do Briana.
Chłopak nie odpowiedział.
― I tak się dowiemy ― rzekła Ginevra.
― Z przyjemnością to z ciebie wyduszę ― warknęła Kelly, nie odrywając wzroku od starszego z wilkołaków.
― Przez okno ― powiedział cicho Brian.
― Przez okno? ― zdziwiła się zielonooka, obrzucając chłopaka szybkim spojrzeniem.
― Głupiec! ― krzyknął Sheridan, gdy tylko moc Kelly przestała działać.
Dziewczyna podeszła do Eny, która wciąż trzymała świecznik i wyrwała go z jej ręki.
― Co ty wyprawiasz? ― spytała czerwonowłosa.
― Idę mu przywalić.
― Chyba sobie żartujesz! Powinnaś się leczyć wiedźmo! Nie zbliżaj się do mnie! A ty gówniarzu tylko spróbujesz coś powiedzieć to...
Kelly nie zwracała uwagi na to co mówił wilkołak. Po prostu podeszła do niego i uderzyła go świecznikiem. Głowa mężczyzny opadła mu na pierś, a ze skroni pociekła strużka krwi.
Jasmine po raz kolejny była zaskoczona tym co się dziej tej nocy. Kelly w jej oczach robiła się coraz bardziej przerażająca. Ona chyba nigdy w życiu nie zdobyłaby się na coś takiego.
Nie tylko Jas nie mogła uwierzyć w to co się przed chwilą stało. Brian również obserwował całe zajście z szeroko otwartymi oczami. Nie miał pojęcia, że strażniczki są tak brutalne. Zaczynał się poważnie zastanawiać nad tym co go czeka.
― Kto był tak głupi, żeby zostawić otwarte okno?! ― wrzasnęła zielonooka, potrząsając groźnie świecznikiem.
― Uspokój się Kelly ― powiedziała Dallas. ― Tę sprawę wyjaśnimy później. Teraz mamy inny kłopot.
― Po co czekać. Zaraz się dowiem, kto zostawił otwarte okno.
Jasmine poczuła, że serce jej przyspiesza, a dłonie stają się wilgotne i zimne. Nie ona była winna, ale panujące w pomieszczeniu napięcie udzielało się i jej. Była też ciekawa jak musi się czuć Tullia, która ma zdolność empatii.
― Nie denerwuj się Kelly. To co się stało, to się nie odstanie. Myślę, że którakolwiek z nas nie zamknęła okna już więcej tego nie zrobi ― powiedziała Seren.
Dziewczyna wyglądała jak zjawa na tle ciemnego okna w długim, białym szlafroku i prawie srebrnych włosach.
Ona jako jedna z nielicznych zachowywała spokój. Stała dotychczas w milczeniu, obserwując rozwój wydarzeń, ale teraz musiała się odezwać, bo Kelly zaczynała przekraczać pewne granice.
― Seren ma rację ― rzekła Ginevra.
― Świetnie ― wycedziła zielonooka. ― To zajmijmy się wilkołakiem.
Brian z rosnącym niepokojem zauważył, że dystans między nim, a zbliżającą się strażniczką maleje.
― Szukacie mapy tak?
― Tak.
― Kto was przysłał?
― Nie mogę… ― wyszeptał chłopak, doskonale wiedząc jak go może czekać kara, gdy wyjawiłby ten sekret.
― To się już robi męczące ― westchnęła Kelly. ― Jak się nazywa wasz alfa?
To była informacja jaką mógł udzielić.
― Torin.
― Widzisz, to nie takie trudne.
― A ty jak się nazywasz? ― wtrąciła Dallas.
― Brian.
― Szukacie mapy to znaczy, że musicie mieć klucz. Mam rację? ― pytała dalej najstarsza ze strażniczek.
― Klucz? ― zdziwił się Brian. ― Jaki klucz?
― Znowu czegoś nie wiesz tak? ― zdenerwowała się Kelly.
― Ale ja naprawdę…
Dziewczyna popatrzyła prosto w oczy wilkołaka. Zadziwiające było to, że nie są czarne. Ciekawe… Co więcej, chłopak nie kłamał. Zawsze potrafiła poznać, gdy ktoś to robił.
― Mówisz prawdę. Nic nie wiesz o kluczu.
― Co ze mną zrobicie?
― To my zadajemy tu pytania.
Kelly zrobiła kilka kroków w tył, nie spuszczając z oczu wilkołaka. Widać było, że jest bardzo ostrożna i podejrzliwa w stosunku do jego rasy. Dopiero, gdy była w bezpiecznej odległości, odwróciła się do reszty strażniczek.
― Oni nie mogą tu zostać ― powiedziała Ginevra.
― Wypuścić ich tak, po prostu  też nie możemy ― dodała Dallas.
― Zamknijmy ich gdzieś ― zaproponowała Kelly.
― Lepiej nie ― odezwała się niespodziewanie Ena. ― Mam inny pomysł.
Czerwonowłosa szybko przedstawiła im swój plan.
― Zgadzam się z Eną ― powiedziała Katherine. ― To zatrzyma ich na jakiś czas.
― Tylko trzeba będzie zmodyfikować im pamięć ― stwierdziła Seren, której także podobał się ten plan.
― Zajmę się tym ― rzekła Dallas, spoglądając na Briana.


PS. W zakładce Bohaterowie pojawiły się opisy kilku nowych postaci.