Z okazji Świąt Wielkanocnych życzę wszystkim
szczęścia, uśmiechu i czasu spędzonego z rodziną. Niech w Lany Poniedziałek
wiosna się do was uśmiechnie i zamiast latających kulek śniegu latają wiadra z
wodą.
Brian zamrugał oczami. Oślepiało go jasne
światło i czuł pulsujący ból w okolicach potylicy. Co do cholery… Właśnie
zobaczył, że stoi przed nim jeden, dwa, trzy… jedenaście kobiet. Niektóre z
nich ubrane były w długie, białe suknie, a inne w krótkie koszulki albo bluzki
i szorty. Blondynki, brunetki, ruda.
Umarł i… Czyżby znalazł się w raju i
widzi anioły?
― No proszę, proszę. Obudził się nasz
śpiący królewicz.
Głowa chłopaka obróciła się lekko w prawo. Właścicielka głosu nie miała nic z
anioła. Brian określiły ją raczej jako diablicę. Czarne, dresowe spodnie,
czarny T-shirt i równie czarne jak cały strój włosy. Całość dopełniała blada
cera i zimne, ciemnozielone oczy. Już ją kiedyś widział.
― Kim jesteście? ― zapytał.
― Naprawdę mocno walnęłaś go w głowę ―
powiedziała Kelly do Eny.
Właśnie, wtedy Brian przypomniał sobie, gdzie
jest, co się stało i kim są te kobiety. Zerknął dyskretnie w lewo. Sheridan
siedział na podłodze, związany grubym łańcuchem i w ogóle się nie ruszał.
No to się wpakowaliśmy – pomyślał.
― Nie masz pojęcia kim jesteśmy? ― zapytała
Katherine, zbliżając się do chłopaka.
Powiedzieć im, że już sobie przypomniał?
A może udawać, że nic nie pamięta? Tylko czy Sheridan niczego nie wygadał.
Raczej nie. Na pewno one nic nie wiedzą.
― Nie… nie wiem. Gdzie ja jestem?
Strażniczki spojrzały po sobie. Część z nich
była albo zakłopotana takim obrotem sprawy, albo podejrzliwa w stosunku do
młodego wilkołaka.
― Kłamiesz! ― krzyknęła Kelly, przyklękając
przy nim, by spojrzeć mu prosto w oczy.
― Nie ja… ja naprawdę.
Brian siedział jak sparaliżowany. W
ciemnozielonych oczach dziewczyny kryła się złość, a w jego głowie kłębiło się
tysiąc myśli: Co one mu zrobią? Czy mu uwierzą? Co się stanie gdy wróci do
obozu? Jaka kara będzie go tam czekać?
― Powiedz prawdę ― rozkazała Kelly. ―
Wiesz kim jesteśmy?
Brunet poczuł się dziwnie. Widział tylko ciemną
zieleń tęczówek. Tylko to. Coś w jego głowie mówiło: Powiedz. Powiedz
prawdę. Musisz powiedzieć prawdę. Mów.
― Wiem kim jesteście ― rzekł powoli i
wyraźnie.
Jasmine, która patrzyła na tę scenę nie mogła
uwierzyć jak łatwo Kelly wyciąga od wilkołaka odpowiedź na zadane pytanie. To
było niezwykle, ale też przerażające.
Wyraz twarzy chłopaka był pusty. Spokój, a
raczej zero emocji i uczuć. Nic.
Kiedy Kelly oderwała wzrok od oczu wilkołaka,
ten zamrugał i potrząsną głową. Widać było, że jest trochę zdezorientowany.
― Teraz skoro już ustaliliśmy, że wszystko
pamiętasz to może powiesz mi jak tu weszliście?
― Zamknij się dzieciaku i nic im nie mów! ―
krzyknął Sheridan, szarpiąc łańcuchy.
Nikt wcześniej nie zauważył, że wilkołak znów
może się ruszać i mówić.
― To ty się zamknij ― powiedziała Kelly,
kierując na niego swoje spojrzenie.
Mężczyzna od razu przestał się wyrywać i
wrzeszczeć. W chacie zapanowała cisza.
― Jak się tu dostaliście? ― zapytała
Dallas, podchodząc do Briana.
Chłopak nie odpowiedział.
― I tak się dowiemy ― rzekła Ginevra.
― Z przyjemnością to z ciebie wyduszę ―
warknęła Kelly, nie odrywając wzroku od starszego z wilkołaków.
― Przez okno ― powiedział cicho Brian.
― Przez okno? ― zdziwiła się zielonooka,
obrzucając chłopaka szybkim spojrzeniem.
― Głupiec! ― krzyknął Sheridan, gdy tylko
moc Kelly przestała działać.
Dziewczyna podeszła do Eny, która wciąż trzymała
świecznik i wyrwała go z jej ręki.
― Co ty wyprawiasz? ― spytała
czerwonowłosa.
― Idę mu przywalić.
― Chyba sobie żartujesz! Powinnaś się
leczyć wiedźmo! Nie zbliżaj się do mnie! A ty gówniarzu tylko spróbujesz coś powiedzieć
to...
Kelly nie zwracała uwagi na to co mówił
wilkołak. Po prostu podeszła do niego i uderzyła go świecznikiem. Głowa
mężczyzny opadła mu na pierś, a ze skroni pociekła strużka krwi.
Jasmine po raz kolejny była zaskoczona tym co
się dziej tej nocy. Kelly w jej oczach robiła się coraz bardziej przerażająca.
Ona chyba nigdy w życiu nie zdobyłaby się na coś takiego.
Nie tylko Jas nie mogła uwierzyć w to co się
przed chwilą stało. Brian również obserwował całe zajście z szeroko otwartymi
oczami. Nie miał pojęcia, że strażniczki są tak brutalne. Zaczynał się poważnie
zastanawiać nad tym co go czeka.
― Kto był tak głupi, żeby zostawić otwarte
okno?! ― wrzasnęła zielonooka, potrząsając groźnie świecznikiem.
― Uspokój się Kelly ― powiedziała Dallas. ―
Tę sprawę wyjaśnimy później. Teraz mamy inny kłopot.
― Po co czekać. Zaraz się dowiem, kto
zostawił otwarte okno.
Jasmine poczuła, że serce jej przyspiesza, a
dłonie stają się wilgotne i zimne. Nie ona była winna, ale panujące w
pomieszczeniu napięcie udzielało się i jej. Była też ciekawa jak musi się czuć
Tullia, która ma zdolność empatii.
― Nie denerwuj się Kelly. To co się stało,
to się nie odstanie. Myślę, że którakolwiek z nas nie zamknęła okna już więcej
tego nie zrobi ― powiedziała Seren.
Dziewczyna wyglądała jak zjawa na tle ciemnego
okna w długim, białym szlafroku i prawie srebrnych włosach.
Ona jako jedna z nielicznych zachowywała spokój.
Stała dotychczas w milczeniu, obserwując rozwój wydarzeń, ale teraz musiała się
odezwać, bo Kelly zaczynała przekraczać pewne granice.
― Seren ma rację ― rzekła Ginevra.
― Świetnie ― wycedziła zielonooka. ― To
zajmijmy się wilkołakiem.
Brian z rosnącym niepokojem zauważył, że dystans
między nim, a zbliżającą się strażniczką maleje.
― Szukacie mapy tak?
― Tak.
― Kto was przysłał?
― Nie mogę… ― wyszeptał chłopak,
doskonale wiedząc jak go może czekać kara, gdy wyjawiłby ten sekret.
― To się już robi męczące ― westchnęła
Kelly. ― Jak się nazywa wasz alfa?
To była informacja jaką mógł udzielić.
― Torin.
― Widzisz, to nie takie trudne.
― A ty jak się nazywasz? ― wtrąciła Dallas.
― Brian.
― Szukacie mapy to znaczy, że musicie mieć
klucz. Mam rację? ― pytała dalej najstarsza ze strażniczek.
― Klucz? ― zdziwił się Brian. ― Jaki klucz?
― Znowu czegoś nie wiesz tak? ―
zdenerwowała się Kelly.
― Ale ja naprawdę…
Dziewczyna popatrzyła prosto w oczy wilkołaka.
Zadziwiające było to, że nie są czarne. Ciekawe… Co więcej, chłopak nie kłamał.
Zawsze potrafiła poznać, gdy ktoś to robił.
― Mówisz prawdę. Nic nie wiesz o kluczu.
― Co ze mną zrobicie?
― To my zadajemy tu pytania.
Kelly zrobiła kilka kroków w tył, nie
spuszczając z oczu wilkołaka. Widać było, że jest bardzo ostrożna i podejrzliwa
w stosunku do jego rasy. Dopiero, gdy była w bezpiecznej odległości, odwróciła się
do reszty strażniczek.
― Oni nie mogą tu zostać ― powiedziała
Ginevra.
― Wypuścić ich tak, po prostu też nie
możemy ― dodała Dallas.
― Zamknijmy ich gdzieś ― zaproponowała
Kelly.
― Lepiej nie ― odezwała się niespodziewanie
Ena. ― Mam inny pomysł.
Czerwonowłosa szybko przedstawiła im swój plan.
― Zgadzam się z Eną ― powiedziała
Katherine. ― To zatrzyma ich na jakiś czas.
― Tylko trzeba będzie zmodyfikować im
pamięć ― stwierdziła Seren, której także podobał się ten plan.
― Zajmę się tym ― rzekła Dallas, spoglądając na
Briana.
PS. W zakładce Bohaterowie pojawiły się
opisy kilku nowych postaci.