sobota, 23 marca 2013

14. Nieproszeni goście



 Słońce powoli chowało się za horyzontem, a las zaczynał pogrążać się w ciemności. Brian w milczeniu przyglądał się złowrogim cieniom drzew.
Był na siebie zły. Zresztą nie tylko na siebie. Zawiódł. Był za słaby i nieudolny. Słowo ,,był” to dobre określenie. To co przeżył tej pamiętnej nocy mocno wryło mu się w pomięć i spowodowało, że zapragnął zmiany. Chciał się dopasować do reszty. Pragnął stać się silniejszy, wytrwalszy, skuteczniejszy. Udowodnić wszystkim, że jest lepszy niż oni sądzą. Mógł to zrobić. Potrzebował tylko planu i odrobiny szczęścia, którego zwykle mu brakowało. Na razie postanowił nie rzucać się w oczy i cierpliwie czekać na okazję.
Kiedy tak stał i zastanawiał się nad tym co ma robić do jego uszu dobiegł odgłos kroków. Ktoś się do niego zbliżał.
― Idziesz ze mną. Jutro w nocy powinniśmy dotrzeć do chaty strażniczek.
Brian odwrócił się. Jego oczom ukazała się sylwetka wysokiego, umięśnionego mężczyzny. Na imię miał Sheridan. Był to nie tylko jeden z najgroźniejszych wilkołaków, ale także brat Torina – alfy.
Czarne tęczówki (bardzo charakterystyczne dla ich rasy, wyjątkami byli tylko: Evan i Brian) wpatrywały się w chłopaka z niecierpliwym wyczekiwaniem. Sheridan z pewnością był osobą, której nie powinno się denerwować. Dlatego też Brian szybko skiną głową na znak zgody i ruszył za mężczyzną.
― Lepiej byłoby gdybyś teraz niczego nie schrzanił ― ostrzegł wilkołak. ― Dostałeś drugą szansę, ale trzeciej może już nie być.
― Wiem.
***
Jasmine siedziała w swoim pokoju razem z Elisabeth i Lilian. Cała trójka zajadała się lodami czekoladowymi i prowadziła wesołą rozmowę. Widać było, że humor im dopisywał. Jas w ciągu ostatnich trzech dni zaczęła coraz lepiej radzić sobie ze swoją mocą, Lisa codziennie telefonowała do Toma i umówiła się z nim na randkę po powrocie z ,,farmy ciotki”, a Lily zdążyła już zapomnieć o ostatniej wizji.
― Jak tak często wydzwaniasz do Toma to nie dziw się, że szybko pada ci bateria i musisz biegać do domu ładować telefon ― śmiała się czarnowłosa.
― Bardzo zabawne. Myślisz, że nie wiem jak czekasz tylko na spotkanie z Jackem? – odgryzła się Elisabeth.
― My jesteśmy tylko…
― No błagam! Przyjaciółmi?! Naprawdę myślisz, że jesteśmy ślepe i głupie?
Jasmine nie odpowiedziała. Wzruszyła tylko ramionami z małym uśmiechem malującym się na jej twarzy.
― Podasz mi sok? ― spytała Lily, bojąc się, że zaraz temat zejdzie na nią i Marka.
― Jasne ― powiedziała brunetka.
Wzrok Jas skupił się na kartonie z sokiem. W rezultacie uniósł się on kilka centymetrów w górę i poszybował w stronę blondynki. To co kiedyś Jasmine wydawało się trudne, teraz przychodziło jej z łatwością.
― Niedługo zapomnisz jak się używa rąk ― zaśmiała się Lily.
― Nie zapomnę, a poza tym Ena mówiła żebym ćwiczyła przy każdej okazji. To ćwiczę.
Nagle w pokoju rozległ się dźwięk dzwonka. Lilian zaczęła przeszukiwać kieszenie i po chwili wyjęła telefon komórkowy. Na wyświetlaczu widniał napis ,, Mark”.
― Zawsze zastanawiałam się jakim cudem jest tu zasięg – odezwała się Jas.
― Wydaje mi się…
Blondynka, jednak nie dowiedziała się co myśli na temat zasięgu Elisabeth, bo wyszła z pokoju, aby spokojnie porozmawiać z chłopakiem.
 Cześć Lily.
― Hej. Czemu dzwonisz? Coś się stało?
― Czy musiało coś się stać? Chciałem z tobą porozmawiać. Dawno się nie widzieliśmy.
― Nie tak dawno. Kilka dni temu.
 Może i tak. Jesteś w domu? Mogę wpaść?
 Eeee… Nie. Jestem w… Jestem u wujka.
― Aha. Szkoda, że się nie spotkamy. Planowałem dla ciebie małą niespodziankę.
― Niespodziankę? ― spytała Lily, niepokojąc się.
 Lilian szybko przypomniała sobie o śnie, a właściwie wizji. W niej też Mark miał dla niej niespodziankę – urządził piknik na polanie niedaleko lasu podczas, którego zaatakował ich wilkołak. Blondynka wzdrygnęła się na samo wspomnienie tego co widziała.
― Lily, jesteś tam?
― Tak, tak. Mówiłeś coś?
― Pytałem się kiedy wracasz.
― Jeszcze nie wiem dokładnie.
― A tak nie dokładnie?
― Zadzwonię ― powiedziała i rozłączyła się.
Nie mogła się z nim spotkać. Nie po tym jak zobaczyła co może się zdarzyć. Nie powiedziała o tym nikomu. Teraz jednak nie wiedziała czy dobrze zrobiła. Może powinna to zrobić?
***
Był środek nocy, gdy Jasmine się obudziła. Leżała w łóżku i nagle poczuła silną potrzebę odwiedzenia toalety. Wstała i jak najciszej podeszła do drzwi. Obejrzała się jeszcze za siebie, by zobaczyć czy Ena śpi. Spała. Na korytarzu było ciemno. Dlatego Jas wróciła się do pokoju po świeczkę. Samym spojrzeniem sprawiła, że zapłonęła.
Kiedy dziewczyna miała już zejść po schodach, usłyszała dziwny hałas na dole. Zbiegła, więc szybko. Rozejrzała się nerwowo dookoła w poszukiwaniu źródła tych odgłosów.
Brian zobaczył odwróconą do niego tyłem czarnowłosą dziewczynę w błękitnych spodenkach i koszulce. Niczego się nie spodziewała. Złapanie jej było takie proste. Zrobił krok do przodu. Wtedy to właśnie jej głowa obróciła się i ich spojrzenia się spotkały. Stalowoniebieskie oczy chłopaka wpatrywały się w brunetkę uważnie.
― Kim jesteś? Co tu robisz? ― spytała Jas, chociaż znała odpowiedź na oba pytania.
― Naprawdę nie wiesz?
            Jasmine nie zdążyła odpowiedzieć, bo z przedsionka dobiegł ich łomot i czyjś krzyk. Nagle drzwi wyleciały z zawiasów, a wraz z nimi Kelly. Do leżącej dziewczyny podchodził wielki szaro-czarny wilk.
            Jas skupiła wzrok na bestii i sprawiła, że poleciała ona do tyły uderzając o ścianę. Wilkołaka musiało trochę zamroczyć, bo osunął się bezwładnie na podłogę. Skorzystała z tego Kelly, która zdążyła dojść do siebie i zerwała się na równe nogi, gotowa do dalszej walki.
            Brian widząc co się dzieje, złapał czarnowłosą za rękę. Jasmine szarpnęła mocno, ale nie mogła wyrwać się z silnego uścisku chłopaka. Zerknęła w bok w poszukiwaniu pomocy.
            Zauważyła Kelly lewitującą nad wilkołakiem i wymierzającą mu jednocześnie mocnego kopniaka w pysk. Wilk zaskomlał, ale zaraz z głośnym powarkiwaniem obrócił się, zmierzając w stronę dziewczyny, która wylądowała zgrabnie na palcach kilka kroków dalej i ze złośliwym uśmiechem obserwowała zbliżającą się bestię.  
            Młody wilkołak wykorzystał rozproszenie czarnowłosej, przycisną ją do pobliskiej ściany i zakrył jej oczy. Wiedział, że to właśnie te niebieskie tęczówki mogą stanowić dla niego zagrożenie.
― Gdzie jest mapa? ― wycedził przez zaciśnięte zęby.
― Myślisz, że ci powiem? ― spytała Jas.
― No cóż… Myślę, że tak.
― To źle myślisz.
            Ktoś mógłby powiedzieć, że Jasmine jest bohaterką, bo mimo zagrożenia broni mapy do zakazanego drzewa. Ktoś inny mógłby powiedzieć, że skoro jest strażniczką to jej obowiązek. Prawda była taka, że Jas okropnie się bała i nie miała pojęcia, gdzie ukryta jest mapa. Dodatkowo nic nie widziała i nie mogła użyć ani swojej mocy, ani się poruszyć.
            Szczęście jednak dopisywało czarnowłosej, bo rozległ się nagle tupot stóp biegnących po schodach. Pewnie reszta strażniczek musiała się obudzić.
***
Kiedy Ena otworzyła oczy i rozejrzała się po pokoju zauważyła, że nie ma w nim Jasmine. Wstała z łóżka i wyjrzała na korytarz. Wtedy to usłyszała głośny łomot dobiegający z dołu. Pobiegła do sypialni z naprzeciwka. Seren i Nora już nie spały.
― Ena? Co to takiego? Co ty wyprawiasz? ― pytała zaspanym głosem Nora.
― To nie ja. Ktoś jest na dole.
― Ktoś tu się włamał? ― zapytała Seren, wstając z łóżka i nakładając na siebie długi, biały szlafrok.
― Trzeba obudzi resztę ― powiedziała Nora.
― Jeśli już się nie obudziły ― odezwała się Seren.
            Na korytarzu stała już Dallas. Z pokoju wyglądały też Lily i Lisa. Inne strażniczki nie spały tej nocy w chacie.
― Na dół ― zarządziła najstarsza z kobiet.
***
Brian także usłyszał odgłos zbiegających po schodach ludzi. Przez chwilę zmroził go paniczny lęk na myśl o tym co go czeka. Spodziewał się, że to może być ostatnia noc w jego życiu. Zapragnął nawet żeby to strażniczki go zabiły. One może zrobią to szybko i mniej boleśnie niż… Tak, czekała go śmierć, a w najgorszym razie kara jaka spotka go, gdy wróci do… obozowiska? Miejsca, w którym mieszkał z całą pewnością nie mógł nazwać domem, więc ,,obozowisko” wydawało mu się najodpowiedniejszym określeniem.
           Ena zaszła na dół pierwsza i zobaczyła Jasmine przyciśniętą do ściany przez wysokiego, czarnowłosego chłopaka, który z pewnością był wilkołakiem. Poznała to nie tyle po wzroście czy szerokich barach, ale po czarnym płaszczu. Czerwonowłosa pomyślała, że lepiej byłoby nie rzucać w niego kulami ognia, bo chłopak jeszcze się odsunie i przez przypadek kula trafi w Jasmine. Chwyciła, więc stojący niedaleko mosiężny świecznik i podeszła do wilkołaka. Uniosła ,,broń” w górę i jednym, mocnym zamachem uderzyła go w głowę. Chłopak upadł na podłogę tuż pod stopy Jasmine.
― Nic ci nie jest?
― Nie, wszystko w porządku ― powiedziała Jas.
Do brunetki podbiegły Lisa i Lily, by uściskać przyjaciółkę. Rudowłosa dzięki swojej mocy teleportowała gruby łańcuch i związała nim leżącego wilkołaka.
Drugi z przybyłych ,,gości” stał nieruchomo, co z pewnością było zasługą Kelly i jej zdolności do  kriokinezy *.
― Co z nimi zrobimy? - spytała Nora.
― Nie wiem, ale ja muszę do toalety ― powiedziała Jas i pobiegła w miejsce, które już dawno miała odwiedzić.



* ,,zamrażanie", ta umiejętność sprawia, że osoba nie może się poruszać

6 komentarzy:

  1. Końcówka mnie powaliła " Nie wiem, ale muszę do toalety". :D :D :D
    Fajnie, że coś się dzieje. ;3 Boski rozdział. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny ;333 Nie wiem czemu ,ale lubie Briana ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. No zgadzam się z Nicole :D Mogła umrzeć i w ogóle, a ta tylko że muszę do toalety :D Mało nie spadłam z krzesła czytając to :D A co do wilkołaków, jestem ciekawa co wymyślą. Biedna Lili. Ta wizja ją lekko przerosła. No cóż czekam na następne rozdziały :)

    http://zycie-oczami-wampira.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie poczytać o takim fantastycznym, nierealnym świecie, w którym jednak każdy chciałby żyć. :)
    Podoba mi się . :)
    I strasznie zabawne zakończenie! :D Trzymaj tak dalej! :D
    Pozdrawiam i życzę weny! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. super rozdział ;) jestem ciekawa co wydarzy się dalej

    iinvictuss.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń