sobota, 14 września 2013

32. "Masz prawo zachować milczenie. Wszystko, co powiesz, może być użyte przeciwko tobie"

 Kobieta biegła przez las. W jej czarne włosy wplątały się liście i gałązki. Długa suknia nie była najlepszym ubiorem do wędrówek po lesie. Ale to nie był spacer. To była ucieczka. Czarnowłosa co chwilę oglądała się za siebie jakby sprawdzając czy ktoś jej nie ściga.
Zatrzymała się. Biała peleryna zaczepiła się o wystający korzeń. Kobieta pociągnęła mocno i usłyszała trzask rozrywającej się tkaniny. Nie zwróciła na to większej uwagi. Znów rzuciła się do ucieczki. Oddychała coraz ciężej. Pot oblewał jej twarz i kark. Obejrzała się i potknęła. Spróbowała wstać. Nie mogła. Złapała się za kostkę, a jej usta wygięły się w grymasie.
Nie uciekniesz mi Brendo — usłyszała i natychmiast spojrzała za siebie.
Za nią stała wysoka szatynka o dużych zielonych oczach i szczupłej twarzy. Ona również miała na sobie długą, jasną sukienkę i białą pelerynę, ale wcale nie wyglądała jakby biegła w tym przez las. Jej ubiór był czysty, a włosy starannie ułożone.
— Isleen — wyszeptała ta, która leżała na ziemi.
Obserwowałam cię od dłuższego czasu. Nie mów, że jesteś zaskoczona — powiedziała kobieta o imieniu Isleen.
Właściwie to nie za bardzo.
Brenna ci pomaga? — zapytała strażniczka, jednocześnie zbliżając się do czarnowłosej.
Brenda wykrzywiła usta w złośliwym uśmiechu i przecząco pokręciła głową.
Moja siostrzyczka? — zakpiła. — Naprawdę ją podejrzewasz o zdradę? Nie, ona nie. Woli spokojne życie u boku swojego mężulka. Woli zajmować się ryczącym dzieciakiem, ale ja nie chcę takiego życia. Nigdy nie chciałam. A właśnie co tam u twojej kochanej córeczki? Co u Kelly?
Oddaj klucz — rozkazała, wyciągając dłoń w stronę leżącej wciąż na ziemi strażniczki.
Nie masz pojęcia co cię czeka. Nie masz pojęcia jak wielką moc posiadłam — wyszeptała Brenda, wpatrując się w oczy Isleen. — Nie powinnaś stawać mi na drodze.
Kiedy tylko zostało wypowiedziane ostatnie zdanie, szatynka upadła na ziemię tuż przed Brendą, wijąc się z bólu. Krzyczała, ale czarne oczy wpatrywały się w nią bez odrobiny litości.
Czarnowłosa kobieta podniosła się ostrożnie, nie odrywając wzroku od Isleen, która wciąż przeżywała katusze. Wyjęła z kieszeni płaszcza sztylet i pochyliła się nad wrzeszczącą strażniczką.
Tortury ustały. Isleen leżała spokojnie na leśnej ściółce i próbowała złapać oddech. Podniosła głowę w stronę Brendy i zobaczyła metalowe ostrze. Zielone oczy rozszerzyły się ze strachu. Kobieta została mocno popchnięta i wylądowała na plecach. Szybki ruch ręki i sztylet przeciął gardło. Krew trysnęła, ochlapując twarz Brendy.
Jasmine natychmiast otworzyła oczy. To znów te sny. Znów widziała przeszłość. Teraz była pewna. Jej ciotka była zdrajczynią. To ona zabiła matkę Kelly. Nie żaden wilkołak. Tylko Brenda.
Ale co stało się z moją mamą? Ona nie mogła tak po prostu zniknąć — pomyślała strażniczka. — A jeśli to ciotka ją zabiła?
Strach sparaliżował Jasmine. Do jak przerażających rzeczy dopuściła się Brenda? Jas postanowiła, że musi się dowiedzieć prawdy. Musi dowiedzieć się czemu tyle lat żyje bez matki i co się z nią stało. Musi się dowiedzieć czemu nikt nie mówił jej o ciotce Brendzie i czy to ona teraz przewodzi wilkołakom. Ona musi to wszystko wiedzieć.
— Obudziłaś się już? — usłyszała głos Evana.
— Jas obróciła się w jego stronę. Miał mokre włosy i nagi tors. Ale nie to zwróciło uwagę strażniczki. W jednej ręce trzymał mapę, a w drugiej czarną koszulkę. Jej mapę i jej czarną koszulkę.
— Co ty robisz? — zapytała, natychmiast wstając.
— Ale co robię?
— No z mapą i moją bluzką?
— No... patrzę, gdzie teraz mamy iść, a bluzka... to zamiast ręcznika.
Jasmine pomyślała, że się przesłyszała. Zamrugała rozdrażniona i zapytał
— Słucham? Zamiast ręcznika?
— Umyłem się i tobie też radzę. Nie wiadomo, kiedy później będziemy mieli taką okazję.
Jas podeszła do wilkołaka, podniosła wysoko głowę i patrzyła prosto w brązowe oczy Evana.
— Jeśli się nie mylę —wycedziła — to jest moja mapa i moja bluzka. I jeśli się nie mylę, grzebałeś w moim plecaku!
— No daj spokój. Przecież nic się nie stało, nie ukradłem — powiedział lekceważąco.
— Nie? — prawie krzyknęła.
— Pożyczyłem tylko.
Jasmine pokręciła z niedowierzaniem głową. Nie lubiła jak ktoś brał bez pozwolenia jej rzeczy. A tym bardziej jak był to ktoś praktycznie obcy.
— A nie przyszło ci do głowy, żeby zapytać?
Evan zmarszczył brwi i wymamrotał:
— Przecież spałaś.
Dziewczyna nie wytrzymała. Wyrwała wilkołakowi mapę i powiedziała, wskazując na koszulkę:
— A ją sobie weź.
***
Wilkołaki były na miejscu. Od godziny obserwowali chatę strażniczek z bezpiecznej odległości. Część z nich zaczynała się już nudzić i gdyby nie Torin pewnie, by chętnie zaatakowali. Alfa zebrał wszystkich i podzielił ich na grupy.
— Sheridan, Aneneus, Rodan, Carney, Ardal i ja. My idziemy tunelem i wchodzimy do chaty strażniczek dokładnie, gdy wybije druga — powiedział Torin. — Mawgan, Bryce, Neil i Owen, zostają i mają wszystko na oku. I lepiej, żeby wszystko się udało.
— Ojcze — odezwał się jeden z wilkołaków, wychodząc przed szereg.
Był to młody mężczyzna. Na pierwszy rzut oka nie różnił się zbytnio od reszty sfory. Wysoki, barczysty, ciemnowłosy i czarnooki, ubrany w typowy dla wilków płaszcz. Biła jednak od niego wielka pewność siebie i duma.
— Co się takiego stało, synu? Coś ci nie pasuje?
Po tych słowach większość wilkołaków z pewnością zamilkłaby, spuszczając głowę i wyczuwając, że w słowach alfy nie kryje się ani cień troski. Ale chłopak tego nie zrobił. Nie wycofał się. Nie wyczuł.
— Chciałbym iść z wami — powiedział.
Torin przyjrzał się wilkołakowi uważnie i po chwili na jego brodatej twarzy pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu.
— Cieszy mnie twoje zaangażowanie Mawganie i to, że chcesz wykazać się w walce.
— Chcę ci pomóc ojcze, chcę zniszczyć strażniczki i dostać się do drzewa.
— Myślisz, że mógłbyś mi się przydać? — zapytał Torin, nie spuszczając wzroku ze swojego syna.
— Oczywiście — odpowiedział natychmiast, absolutnie tego pewien.
I chyba ta zbytnia pewność siebie go zgubiła. Alfa zmrużył oczy, podchodząc do Mawgana. Młody wilkołak mimo dużego wzrostu był niższy od swojego ojca i musiał odrobinę podnieść do góry głowę.
— Jeszcze wielu rzeczy musisz się nauczyć synu.
Mawgan zacisnął szczękę i pięści, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce. Otworzył usta i wyglądał jakby chciał coś powiedzieć, ale nie zrobił tego. Cofnął się, ciągle patrząc w oczy Torina.
***
Jasmine i Evan przemierzali las w całkowitej ciszy. Wilkołak po kilku nieudanych próbach zaczęcia rozmowy poddał się i teraz milczał jak zaklęty. Zorientował się, że strażniczka nie ma najmniejszej ochoty na jego towarzystwo, nie mówiąc już o konwersacji. Podejrzewał co prawda, że powodem tego mogło być samowolne użyczenie przez niego jej bluzki, ale nie był tego pewien w stu procentach. Naprawdę mogłaby się gniewać o to aż tyle czasu?
Jas natomiast, próbowała nie zwracać uwagi na uciążliwego towarzysza i szła prosto przed siebie. Jakiś kwadrans temu sprawdzała na mapie czy idą w dobrym kierunku, ale wciąż nie była pewna czy północy-zachód jest w tę stronę. Oczywiście mogła się zapytać o to Evana, ale cały czas była na niego zła.
— Gniewasz się na mnie, no nie? — zapytał wilkołak, chcąc ustalić co jest przyczyną nie najlepszego nastroju strażniczki.
— Nie lubię jak ktoś bierze moje rzeczy bez pozwolenia — powiedziała w końcu.
— To tylko głupia bluzka.
Jasmine zacisnęła zęby i milczała. Nie miała zamiaru wyjaśniać mu podstawowych zasad kultury. Zamiast tego po raz kolejny wyciągnęła mapę i uważnie jej się przyjrzała. Teraz była prawie pewna, że obrali zły kierunek. Rozejrzała się dookoła i zaklęła pod nosem. Żadna z tych rzeczy nie uszła uwadze Evana, który zaraz zapytał:
— Co jest?
Jas musiała odłożyć na bok swoją dumę i upór. Najważniejsze było odnalezienie drzewa.
— Gdzie jest północny-zachód?
— Zgubiłaś nas? — zapytał wilkołak, bezskutecznie próbując powstrzymać cisnący się na usta uśmiech.
— To nie jest zabawne — powiedziała zimno Jasmine.
— Mówiłem ci, że bez mojej pomocy...
— Tak, tak mówiłeś. I co z tego?! Teraz powiedz mi, gdzie jest ten cholerny północy-zachód!
— Wyluzuj Jas.
— Wyluzuj?! Łażę po lesie z wielkim plecakiem i wilkołakiem! Mam dość tych debilnych drzew, komarów i ciebie! — wykrzyczała.
— I niby to wszystko moja wina?! Ja ci kazałem szukać tej twojej prawdy?! Ciągle robisz ze mnie potwora. Ogarnij się dziewczyno!
Oczy Jasmine zabłysły i z ziemi poderwało się kilka gałęzi i kamieni. Wszystko to poleciało w stronę wilkołaka. Ten jednak w ostatniej chwili się uchylił i tylko jeden patyk drasnął go w policzek. Głośne warknięcie wydobyło się z gardła wilkołaka. Jas cofnęła się, ale chłopak zdążył podbiec i złapać ją mocno za ramię. Strażniczka poczuła napływające do oczu łzy.
— Nigdy więcej tego nie rób — odrzekł Evan.
Strażniczka wyszarpała się z uścisku chłopaka i odepchnęła go.
Wilkołak starł z policzka ślady krwi i wyjął z płaszcza małą paczkę. W środku były papierosy. Wziął jednego z nich i włożył do ust, a później sięgnął do kieszeni spodni.
— Jasna cholera — zaklął, wyciągając zamoczone pudełko zapałek.
Nagle przed jego nosem buchnął ogień i papieros się zapalił. Evan spojrzał na strażniczkę, a ta podeszła do niego i odezwała się cichym głosem:
— To ty nigdy więcej tego nie rób.
Wilkołak zaciągnął się, obrócił głowę w lewo i powoli wypuścił z ust kłąb dymu.
— Bez współpracy daleko nie zajdziemy.
— Więc współpracujmy — powiedziała Jasmine, podając mu mapę. 

7 komentarzy:

  1. Oby wreszcie była dla niego miła, a więc ciocia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejciu *,* Świetne !

    http://anamarafashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Ohmmmm to było...eee....no bez litosne...doskonałe.... <3

    http://wpogonizasensemwpogonizasoba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam skomentować już wcześniej, ale ciągle brak mi czasu.
    Rozdział świetny. Podobało mi się jak opisałaś sen. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  5. bardzo fajnie piszesz... przyjemnie się czyta i jest wciągające.. na pewno jeszcze nie raz tu wrócę ^^

    obserwuje i zapraszam do mnie ;)
    http://anuula.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Łał, dobre.. Widzę, że każda Alicja ma duszę artystki. Wpadnij do mnie, będzie mi bardzo miło. www.alicjasokol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialny blog. Masz talent. Jeśli znajdziesz czas wpadnij na mojego bloga. http://historiataylor.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń