niedziela, 24 lutego 2013

4. Strażniczka



Przyjęcie urodzinowe skończyło się o 22.00. Z wyjątkiem Jasmine i Lily, wszyscy wrócili od domów.
― Co z Tomem? ― spytała Jas.
― Nic. Porozmawialiśmy i pożegnaliśmy się – odpowiedziała Elizabeth.
― Jasmine ― odezwała się mama Lis, pani Katherine Red.
― Tak?
― Dziś jest wyjątkowy dzień. Wiesz o tym?
― Nie codziennie kończy się osiemnaście lat ― zaśmiała się czarnowłosa.
― To prawda ― zgodziła się pani Red. ― Osiemnaście lat temu też był wyjątkowy dzień. Twoja mama…
― Znała pani moją mamę? ― spytała zaskoczona Jas.
― Tak, znałam. Jesteś do niej bardzo podobna.
― Dlaczego nic mi pani nie mówiła?
― To było zadanie twojego ojca.
― To dlaczego teraz pani wspomina o mojej mamie?! ― zdenerwowała się Jasmine.
― Jest kilka rzeczy, o których powinnaś wiedzieć ― odpowiedziała spokojnie.
― Co to za rzeczy? ― chciała wiedzieć Jas.
― Wierzysz w magię? ― spytała, niespodziewanie pani Red.
― W magię? ― zdziwiła się dziewczyna.
― Tak.― przytaknęła Katherine ― Nic nie dzieje się bez powodu.
― O co pani chodzi? Jaką magię? Magia, to tylko…
― Bajka? ― podpowiedziała
― A nie?
― Twoja mama wierzyła w magię. Była jej częścią, tak jak ty i my ― powiedziała wskazując na Jasmine, a później siebie, swoją córkę i Lily.
― Co?! Pani oszalała!
― Czasem dzieją się dziwne rzeczy. Prawda Ellen? ― odezwała się, patrząc na Jas przenikliwym wzrokiem.
― Jak mnie pani nazwała? ― spytała czarnowłosa. Już gdzieś słyszała, to imię.
― Takie imię nadała ci matka po twoim urodzeniu ― wyjaśniła pani Red.
― Jak jej dasz na imię? ― spytała jeszcze inna kobieta. 
          Jako jedyna oprócz matki nie miała zakrytej twarz. Jej włosy były czarne i gęste jak noc, cera przypominała śnieg, a oczy były duże i czarne, przyciągające jak magnes.
― Ellen ― odpowiedziała kobieta z dzieckiem ― Tak będzie miała na imię siostro.
― Urodziłaś się w niezwykłym czasie, w którym wszystko zaczyna się od nowa. Była, to wyjątkowa noc. Ta też taka będzie. W powietrzu czuć magię ― rzekła Katherine z nieobecnym wyrazem twarzy.
― O czym pani mówi?
― Nie jesteś zwykłą dziewczyną Ellen.
― Mam na imię Jasmine! ― zdenerwowała się czarnowłosa
― Masz moc ― powiedziała kobieta.
― Jaką moc?!
― To wiesz tylko ty.
― JA NIC NIE WIEM! ―  zaprotestowała Jas.
― Uspokój się i pomyśl. Czy w ostatnim czasie nic niezwykłego się nie działo? ―  spytała pani Red, przyglądając się uważnie Jasmine.
― Nie ― odpowiedziała, co nie do końca było prawdą. Mama Lis tylko pokręciła z uśmiechem głową.
― Spójrz ― poleciła.
Zatoczyła koło ręką nad wazą, stojącą na komodzie. Po chwili waza zmieniła się w lampkę. Kolejny ruch, kolejna zmiana. Talerz. Jeszcze raz. Dzbanek. Ponownie. Na komodzie znów stała waza.
― Jak…? ― wykrztusiła Jas.
― Magia ― uśmiechnęła się kobieta.
― Ty też potrafisz coś wyjątkowego ― wtrąciła Elizabeth. Jasmine spojrzała na nią. Prawie zapomniała, że jest tu Lis i Lily.
― Ty też? – jęknęła. ― Lily powiedz jej, że to jakaś bzdura.
― To ty zatrzymałaś samochód. Uratowałaś dziecko. ― powiedziała szybko rudowłosa, zanim ktokolwiek mógł się odezwać.
― Ja wcale… nieważne – pokręciła głową Jas ― Wam coś odbiło! Wszystkim! Wychodzę.
Jasmine ominęła panią Red i Elizabeth, na jej drodze stało tylko krzesło. Co za idiota je tu postawi?. ― zdenerwowała się. Jej oczy zwęziły się. Chciała usunąć przeszkodę. Jednak, zanim zdążyła je, choćby dotknąć, krzesło przesunęło się SAMO. Czarnowłosa przystanęła w pół kroku, zaskoczona.
― No dobra ― powiedziała powoli. ― Najwyraźniej ja też zwariowałam.
― To nic złego, że jesteś wyjątkowa ― usłyszała od Lily.
― Twoja mama też była ― dodała pani Red.
― Moja mama też? ― spytała z niedowierzaniem. ― Kim wy… my jesteśmy? Czarownicami?
― Strażniczkami ― poprawiła Katherine.
― Czego strzeżemy? ― chciała wiedzieć Jas.
― Drzewa…
― Drzewa?! Strzeżemy drzewa?! ― przerwała kobiecie, zanim ta zdążyła dokończyć.
― To nie jest zwykłe drzewo. Jego owoce są wyjątkowe. Każdy jest złoty i ma kształt jabłka. Kryją w sobie potężną moc. Jeden może dać zdrowie, inny nieśmiertelność, bogactwo lub siłę. To ogromna pokusa.
― Skąd mam wiedzieć , że to prawda? ― domagała się odpowiedzi Jasmine.
― Coś ci pokażę ― powiedziała pani Red.
― Kolejne sztuczki? Jeśli tak, to dziękuję.
― Spokojnie, nic z tych rzeczy. Zaraz wracam.
Gdy tylko kobieta wyszła z salonu Jas spojrzała na przyjaciółki.
―Wiem co myślisz. Nie kłamiemy, to prawda ― odezwała się Lily.
― Tylko poczekaj i wysłuchaj mojej mamy ― dodała Elizabeth.
Pani Red szybko wróciła, trzymając coś w ręku.
― Zobacz ― powiedziała, wręczając dziewczynie zdjęcie.
Na fotografii było kilka kobiet ubranych w błękitne sukienki i białe peleryny. Jasmine od razu poznała panią Red. Obok niej stały dwie, bardzo podobne do siebie, młode kobiety. Któraś z nich musiała być mamą Jas.
― To Brenna ― powiedziała Katherine, wskazując na kobietę stojącą po jej prawej stronie. ― To twoja mama.
― Moja mama miała na imię Jane.
― Każda strażniczka ma inne, nowe imię ― wyjaśniła.
― To dlatego mówi pani na mnie Ellen? ― upewniła się dziewczyna.
― Tak brzmi twoje imię jako strażniczki.
― A ta kobieta to kto? ― spytała Jas.
―Twoja ciocia i siostra bliźniaczka twojej mamy. Brenda.
― Nie wiedziałam, że mama ma siostrę. Wie pani, gdzie jest teraz?
― Przykro mi, ale ona… nie żyje ― wyszeptała, patrząc ze współczuciem na niedowierzającą minę Jasmine.
― To jest babcia Lily ― odezwała się po chwili milczenia Katherine. ― A to jest Isleen. Miała ona wyjątkowy dar. Miewała przeczucia. Czasem wiedziała, co się może zdarzyć.
― Niesamowite ― wyszeptała czarnowłosa, uśmiechając się do zdjęcia.
― Fotografię zrobiono niedługo po twoich narodzinach.
― To wszystko prawda? ― spytała Jas, przyglądając się pani Red.
― Tak skarbie i dzisiaj jest zebranie strażniczek. Dziś dołączysz do nas.
― Czeka mnie jakiś rytuał?
― Coś w tym stylu ― zaśmiała się Elizabeth.
― Mam coś dla ciebie ― powiedziała Katherine, wręczając Jasmine paczkę.
W środku była długa, błękitna sukienka o prostym kroju i biała peleryna z kapturem.
― Czas się przebrać ― powiedziała Lisa, złapała Jas za rękę i zaprowadziła do swojego pokoju.


3 komentarze:

  1. Fajne opowiadanie. Bardzo wciagajace. Prosze o wiecej rozdzialow.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ten rozdział jak na razie najbardziej mi się spodobał ;D Był jeden błąd, ale nie przeszkodziło to w rozpoznaniu wyrazu :) Muszę w końcu cię dogonić i przeczytać resztę. ")

    OdpowiedzUsuń